2015-03-14

Wywiad z Elżbietą Pajączkowską - współautorką książki "Nie wierzcie w bociany"

Ewa Kostoń: Skąd pomysł napisania książki o tym skąd się biorą dzieci?

Elżbieta Pajączkowska: Jestem z wykształcenia psychologiem. Współautorka książeczki Krystyna Ponińska jest filologiem polskim. Moją koleżanką z liceum. Po studiach rozpoczęła pracę w Katowickim KAW-ie jako redaktorka. Przygotowując program wydawniczy, redakcja wydawnictwa zwróciła uwagę na luki w tej tematyce, szczególnie dla młodszych dzieci. W tym czasie było na rynku kilka tytułów (znam 2 i obydwa zagraniczne). Krystyna podjęła się zadania wypełnienia tej luki. Zwróciła się do mnie z propozycją wspólnego napisania książeczki dla przedszkolaków. Tak się zaczęło, a skończyło się wydaniem Bocianów.

 

Ewa Kostoń: Prowadzi pani spotkania z rodzicami poświęcone m.in. tematyce seksualności dzieci od lat 90. Czy zauważyła pani jakieś zmiany w podejściu do tego tematu rodziców poprzedniego pokolenia a obecnych?

Elżbieta Pajączkowska: Spotkań z rodzicami poświęconych tylko edukacji seksualnej nie prowadziłam. Tematyka ta była omawiana przy okazji spotkań grupowych i indywidualnych poświęconych innym zagadnieniom rozwojowym i problemom. Głównie skierowana do rodziców nastolatków wykazujących trudności w zachowaniu. W przypadku młodszych dzieci podobnie. Indywidualne kontakty i prowadzenie terapii przy nasilonej masturbacji. Jestem zwolenniczką holistycznego podejścia do rozwoju człowieka i traktowania tegoż jako rozwój psychoseksualny. Obecnie, gdy spotykam się z rodzicami promując książeczkę, słyszę, że bardzo niewiele zmieniło się w zakresie uświadamiania dzieci czy też edukacji seksualnej. Kiedyś rodzice prawie w ogóle nie rozmawiali na ten temat. Sami nie inicjowali takich rozmów, ale też unikali odpowiedzi na pytania dzieciaków. Przyczyny dwie – brak wystarczającej wiedzy i wstyd. Temat seksualności człowieka był tabu. Co się zmieniło? Dziś wiele matek mówi dzieciom, że były u nich w brzuszku. I to wszystko. Niestety spotkałam się ze zdaniem, że rysunki w książeczce przedstawiające przygotowanie płodu do porodu i sam początek na str. 17 jest nieprawdziwy. Dalsza rozmowa z mamą pokazała, że dla niej prawdziwy poród to cesarskie cięcie. Moje wyjaśnienia przyjęła chyba z niedowierzaniem. Na szczęście zdecydowana większość dzieci rodzi się w sposób naturalny, mimo „mody” na cesarkę „na życzenie”. Tak czy inaczej, nadal można spotkać osoby, które powtarzają dzieciom te same, stare mity na temat powstawania życia. Zdarzają się również osoby, które uważają, że obrazek przedstawiający nagich rodziców przeznaczony jest dla dzieci starszych niż przedszkolaki i nie chcą książeczki pokazać małym dzieciom, co również świadczy o niewłaściwym postrzeganiu zagadnienia, utrzymywania go w kategoriach tabu. Tymczasem dzieci już w wieku przedszkolnym interesują się ciałem swoim i innych ludzi, nie tylko swoich rówieśników, ale także dorosłych. Niektórzy rodzice mówią, że jest to książka dla starszych dzieci. A starsze – śmieją się, że to dla maluchów. Również dziś młodzi rodzice nie bardzo radzą sobie z tym zagadnieniem.

 

Ewa Kostoń: Niedawno został wznowiony nakład książki: „Nie wierzcie w bociany”, której jest pani współautorką. Książka została wydana po raz pierwszy w 1986 r. Czy wprowadzono jakieś poprawki?

Elżbieta Pajączkowska: Do tekstu nie wprowadzono poprawek, bo nie ma takiej potrzeby.

 

Ewa Kostoń: Zanim w naszym domu pojawiła się pani książka, mama czytała mi „Jak zdrowo i cało przyszedłem na świat”. Czy w latach 80./90. literatura dla dzieci poświęcona tej tematyce była szeroko dostępna?

Elżbieta Pajączkowska: Jak już wspominałam, literatury było niewiele w tym zakresie, ale nie było problemu by dostać je w księgarniach. Dla nastolatków polskie pozycje, dla dzieci młodszych tłumaczenia.

 

Ewa Kostoń: W Internecie można znaleźć wiele pozytywnych opinii osób, które miały kontakt z książką w dzieciństwie. Czym książka wyróżnia się wśród innych, poświęconych tej tematyce, na rynku?

Elżbieta Pajączkowska: „Nie wierzcie w bociany” wyróżniają się zarówno tekstem, jak i ilustracjami Edwarda Lutczyna. Książeczka, choć edukacyjna, jest fabularyzowana. Napisana prostym językiem, a więc zrozumiałym dla przedszkolaka. Zawarte są w niej elementy zabawne i przewrotne. Obrazki ilustrują i uzupełniają tekst. Są dowcipne, lecz rzetelne w sferze faktów. Lektura jest głęboko humanistyczna, bo pisana z szacunku i miłości do dzieci, nie tylko naszych własnych. Jest więc uniwersalna. Dla wielu dzieci książeczka była ulubioną. Znam przykłady, nie tylko wśród naszych rodzin i znajomych, że na Bocianach wychowuje się już drugie pokolenie. Nadal nie straciły uroku i aktualności. Kupują ją także dorośli, którzy wychowali się na niej, bo obecne wydanie jest bardzo dobre.

 

Ewa Kostoń: Dla dzieci w jakim wieku jest książka?

Elżbieta Pajączkowska: Książeczka przeznaczona jest głównie dla przedszkolaków, a więc dzieci w wieku od 3. do 6 - 7 roku życia. Można wykorzystywać ją także dla dzieci nieco starszych, które nie były dotychczas odpowiednio edukowane.

 

Ewa Kostoń: Dziękuję za rozmowę.

Czytany 5115 razy